*************************************************************************
Nie będę płakać.
Nie będę.
Powoli klękam. Kładę dłonie na odstającym brzuchu. Patrzę przed siebie. Ściany dziecięcego pokoju na których są narysowane słoneczniki zmienia się w żółte plamy. To z powodu łez, które napłynęły mi do oczu. Zaciskam powieki i opieram dłonie o szorstki dywan. Ramiona zaczynają mi drżeć. Nie mogę już tego powstrzymać. Zrywam się na równe nogi. Wybiegam z pokoju naszego nienarodzonego jeszcze dziecka i kieruję się do naszej sypialni. Gwałtownie otwieram drzwi. Zbliżam się do łóżka. Początkowo delikatnie jeżdżę palcami po pościeli.Z czasem siadam. Czuję jego zapach. Wracają wspomnienia. Policzki zaczynają mnie nieprzyjemnie piec. Łzy strumieniami zaczynają wypływać. Zaciskam pięści na poduszce. Chwytam je jedna po drugiej i z całych sił ciskam nimi w lustro. Spoglądając w nie widzę nieznajomą dziewczynę. Wygląda żałośnie. Wściekam się na nią za jej słabość. Dobiegamy do siebie. Z nienawiścią uderzamy w lustro do czasu gdy rozsypuje się w drobny mak. Tysiące błyszczących kawałków spada na dywan, a między nimi szkarłatne plamki. Patrzę na swoje zakrwawione dłonie. Chcę zniszczyć wszystko. Zapomnieć o tym co mnie spotkało. Odpycham komodę od ściany i wydaje z siebie krzyk, który zbyt długo tłumiłam. Wyszarpuje szuflady, a zawartość rozrzucam po całym pokoju. Dobiegam do okna i szarpię błękitne zasłony. Karnisz łamie się, a materiał opada na moją głowę. Zrzucam wszystkie drobiazgi z parapetu. Ramki roztrzaskują się, a porcelanowe figurki pękają. Jedna z nich przetrwała upadek. Wzięłam ją do dłoni. Mała dziewczynka. Przycisnęłam ją do piersi. Nasza mała księżniczka. Zagryzłam dolną wargę wydałam z siebie cichy jęk. Wypuściłam ją z dłoni.
-Nienawidzę cię.
Szepnęłam. Poczułam narastającą złość i gniew.
-Nienawidzę cię!!!!
Krzyknęłam. Rzucałam wszystkim co wpadło mi w ręce. Wyrzucałam ubrania z szafy. Otworzyłam usta, by krzyknąć, ale nie potrafiłam. Czułam w ustach słone łzy. Nagle w drzwiach pokazuje się Gray dobiega do mnie i obejmuje mnie tak mocno, że nie mogę się wyrwać. Rzucam się i krzyczę, ale w końcu odpuszczam. Wtulam się w jego tors.
-Przestań.
Szepcze mi do ucha. Czuję jak jego uścisk się nasila.
-Nie dotykaj mnie.
Odpowiadam, jednak wyobrażam sobie, że to mój ukochany. Nie mogę się powstrzymać. Wiotczeję w jego objęciach. Nie jestem już niczym więcej jak naczyniem na łzy, które się przepełniło. Jestem zbyt słaba, by dalej walczyć. Zmęczona i pokonana wtulam się w jego pierś. Wbijam palce w jego koszulkę i szlocham przyciskając policzek do jego serca. Czuję chłód bijący od niego. Natsu zawsze był rozgrzany, niemal, że palił za każdym razem gdy przykładałam dłonie do jego nagiej piersi.
-Lucy przykro mi. Natsu nie żyje
*********************************************************************************
A więc jeszcze kilka słówek ode mnie xD Zostawię stare opowiadanie, znajdziecie je parę postów niżej ;)
Piękne, mimo że prawdopodobnie zabiłaś Natsu T.T to chcę rozdział i to już. Cieszę się że w końcu wróciłaś i życzę Ci weny <3
OdpowiedzUsuńTwoja GuSia :D